piątek, 19 czerwca 2015

Działamy


Wpis taki sobie od serca będzie.

Minęły już 3 tygodnie jak otworzyliśmy nasz sklep.
I muszę się przyznać, że sądziłem iż będzie gorzej na początku.
Mamy już stałych klientów robiących zakupy zarówno u nas, na miejscu, jak i w internecie z odbiorem w sklepie bez kosztów kurierskich.
Niby to niewielka różnica, ale zawsze przyjemniej wydać te 20-30 zł na coś przyjemniejszego dla siebie.

Chociaż przepisy mówią wyraźnie, że jeżeli sklep prowadzi sprzedaż artykułów spożywczych trwale opakowanych  (fabrycznie) to nie podlega zatwierdzeniu organizacji przez Sanepid (i obowiązek posiadania bzdurnego opracowania pod nazwą HACCP (chociaż tam gdzie jest otwarty dostęp do żywności jest to jak najbardziej wskazane) to jednak w Szczecinie wszystko co ma w zakresie słowo żywność podlega tym obostrzonym przepisom.
Dobra, nie mówię nie. Po prostu będę mógł bardziej niż planowałem rozszerzyć asortyment w sklepie. Więc wcześniej czy później i tak bym musiał przez to przejść.
Mam już opracowany HACCP, dzisiaj miałem kontrolę kominiarza ( a na marginesie: wiecie jaka to fajna fucha? 15 minut, razem z wystawieniem faktury i protokołu, i skasował 250 zł ), mam już gaśnicę ppoż. i teraz już tylko czekam na kontrolę - w przyszłym tygodniu.  Oczywiście badanie wody też już mam - mówiąc szczerze według mnie to po prostu naciąganie kasy, za badanie wody 200 zł, przecież to woda z kranu w wieżowcu, więc jeśli miałbym  jakieś e-coli to cały wieżowiec by miał. Ale przepis to przepis.

Za to robią się, i to już nie schody ale Himalaje urzędniczego absurdu, nie mogę powiesić szyldu na ścianie (dodam prywatnej ścianie) bo miasto ma problem ze wspólnotą i owym prywatnym właścicielem, któremu kiedyś miasto sprzedało część ziemi na której stoi wieżowiec. I nikt nie bardzo wie co teraz zrobić. Sprawa w sądzie,a ja nie mogę powiesić szyldu, nawet nie reklamy, ale obowiązującego mnie oznaczenia przedsiębiorcy.
Z drugiej strony nie mogę wystawić windera (flagi reklamowej) bo nasi (bez)radni uchwalili, że na Wyzwolenia, między Malczewskiego a parkingiem Fali (ponoć to plac Witosa) jest zakaz reklam zewnętrznych. A że 11 reklam wisi to tego jakoś już nie widzą.

Ostatnio była rozmowa na FB żeby urzędnicy pomagali przedsiębiorcą, a ja mówię NIE. Niech nie pomagają, wystarczy by tylko NIE PRZESZKADZALI.

Teraz doświadczam na własnej skórze dlaczego w Szczecinie jest taki marazm, nie powstają duże zakłady pracy, o fabrykach nie wspomnę. Przejść przez naszych urzędników to drogą przez mękę.

Nikt nie myśli żeby ułatwić coś, nie mówię o łamaniu prawa. Dam przykład własny: ZDiTM na Klonowica potrzebował miesiąca, a w zasadzie więcej bo przedłużyli procedurę udzielenia odpowiedzi na wniosek o tydzień, żeby mnie poinformować że nie mogę wystawić windera, bo jest uchwała Rady Miasta. A przecież urzędnik musiał wiedzieć, ze jest taki przepis i mógł od razu powiedzieć, że nie będzie zgody. Ale on pewnie dopiero ostatniego dnia, owego trzydziestego, wziął mój wniosek do ręki i przeczytał (chociaż pomagał mi wypełnić ów wniosek u siebie w pokoju ! ).
I tak się pracuje w szczecińskich urzędach.
Dlaczego w Poznaniu jak inwestor zakładał jakieś przedsiębiorstwo otrzymał wszystkie decyzje w ciągu .... siedmiu (tak, 7 ) dni ? Bo przepis mówi, że urzędnik ma odpowiedzieć maksymalnie w ciągu 30 dni, a nie że dopiero trzydziestego dnia. No, ale Szczecin to nie Poznań. Tak się pomaga tym co zakładają firmy, jakiekolwiek, małe czy duże. A w Szczecinie tylko się gada, żeby nie powiedzieć pieprzy o pomocy i jak to powstaną nowe miejsca pracy.
Tak, powstają, ale wokół Szczecina.

I tym optymistycznym akcentem zapraszam do nas na rekonesans handlowy.



A to biodegradowalny nocnik z masy ryżowej dla chłopców.
\Jak już nie będzie potrzebny, zakopuje się gpo w ogródku i po kilku miesiącach nie ma po nim śladu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz